No są trochę niebezpieczne, bo na jednym kęsie trudno poprzestać ;-) Zaraz po upieczeniu mają chrupiącą skórkę, z czasem miękną i moim zdaniem wtedy są najlepsze. Ładnie wyrastają, bez niespodzianek. Do podstawowego przepisu dodałam mak i skórkę cytryny, można posypać orzeszkami czy innymi ziarnami.
Z tego przepisu wychodzą 2 blachy malutkich babeczek po 24 sztuki.
2.5 szklaki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
wanilia ( ekstrakt lub ziarenka)
2 duże jajka
szklanka maślanki
150 g miękkiego masła
3/4 szklanki drobnego cukru
2 łyżki maku
odrobina skórki z cytryny dla aromatu
orzeszki ziemne i mak na wierzch do posypania
W osobnym naczyniu przesiewamy mąkę z proszkiem, solą i wanilią.
Do masy maślanej dodajemy partiami maślankę i mąkę z przyprawami i miksujemy na wolniejszych obrotach. Na koniec dodajemy skórkę z cytryny i mak. Masa jest dość gęsta.
Nakładamy masę do formy wyłożonej papilokami do 2/3 wyskości. Posypujemy makiem i orzeszkami.
Pieczemy w nagrzanym do 180 stopni piecyku przez ok. 10-12 minut, aż babeczki się lekko zezłocą.
Smacznego!
Zuzia jakie ładne rumiane babeczki :)
OdpowiedzUsuńAle urocze babeczki :)
OdpowiedzUsuńJak uroczo nakrapiane :)
OdpowiedzUsuńale sympatyczne:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWypieki na maślance zawsze są udane i pyszne, ale najbardziej lubię w nich to, że nie "starzeją" się tak szybko, jak na przykład drożdżowe. Można więc je przygotować dzień wcześniej nic nie tracąc z ich jakości. W karnawale lub w święta taki kilkugodzinny zapas czasu wolnego jest nie do przecenienia zwłaszcza dla kobiety ;) Wspaniały pomysł na poszerzenie karnawałowego menu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agnieszka
To prawda Agnieszko, wypieki na maślance są zawsze wilgotne i delikatne i długo świeże.
UsuńPozdrawiam Cię!
Świetne :-) i z pewnością pyszne :-)
OdpowiedzUsuńNie mogę zaprzeczyć ;-)
UsuńNiebezpieczne babeczki są najlepsze :-)
OdpowiedzUsuńOj tak ;-)
Usuń