Może niektórych zdziwić, a gdzie tu wapń jak naleśniki na wodzie?
Otóż mleko zwierzęce ( najpopularniejsze krowie) nie zawiera tyle wapnia ile nam się wpaja od dzieciństwa, hasło "Pij mleko będziesz wielki..." to już chyba nie na dzisiejsze czasy, kiedy dużo osób cierpi na nietolerancje i alergie pokarmowe i kiedy się okazuje że to mleko takie "złote" nie jest.
Można się ratować innymi produktami bogatymi w wapń i to roślinnymi. Też o tym nie wiedziałam dopóki sprawa nie zaczęła dotyczyć mnie :)
W dzisiejszych naleśnikach bogate w wapń są : mak, sezam i amarantus ( mąka z amarantusa).
O ile mak i sezam wszyscy znają i akceptują, o tyle amarantus, a szczególnie mąka z niego ma specyficzny smak, dla mnie jest lekko orzechowy, smakuje jak zmielone ziarna po prostu. Polecam wypróbujcie tę mąkę i wprowadzić ją do swojej diety, ma dużo cennych właściwości.
Z mojego doświadczenia jeżeli chodzi o wypieki czy placki, nie da jej się używać samej, lepiej ją łączyć z innymi zdrowymi mąkami.
Porcja 4 naleśników ( ok. 12 cm średnicy)
2 jajka wiejskie
pół szklanki wody
1/3 szklanki mąki razowej orkiszowej
2 łyżki mąki eko z amarantusa
płaska łyżeczka maku (dodajemy do ciasta)
4 łyżki syropu z agawy
łyżeczka czarnego sezamu
szczypta soli
szczypta sody lub proszku
tłuszcz do smażenia
W naczyniu rozkłócamy trzepaczką jajka z wodą, dodajemy ziarna, sól i syrop. Mieszamy.
Dodajemy obie mąki i sodę i mieszamy do uzyskania gładkiej konsystencji gęstego ciasta naleśnikowego.
Wylewamy porcje ciasta na rozgrzaną patelnię posmarowaną lekko tłuszczem i smażymy do zezłocenia po parę minut z każdej strony.
Naleśniki wychodzą mięsiste i elastyczne. Są dość sycące, smakują polane syropem klonowym, z owocami, można pokusić się o wersję wytrawną z warzywami będzie smakować idealnie.
Dzisiejsze mleko przede wszystkim nic już wspólnego z mlekiem nie ma😞
OdpowiedzUsuńWyglądają super! A połączenie takich składników musi być pyszne ;)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że można kupić tak wiele różnorodnych składników, którymi da się zastąpić inne. Wymaga to oczywiście wiedzy, chęci, większego zaangażowania i umiejętności przygotowania, ale warto. Z zaciekawieniem śledzę zmiany na Twoim blogu. Ciekawa alternatywa dla tradycyjnych naleśników, chętnie spróbuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agnieszka
O dobre mleko bardzo ciężko, ale naleśniki i tak wolę na wodzie. :P
OdpowiedzUsuńDużo dobrego mają w sobie te naleśniki - bez wyrzutów sumienia można zjeść na śniadanie albo deser :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni ;-)
Usuń