Danie które potrzebuje czasu.
Sycące, rozgrzewające, czyli idealne na jesienną porę.
Lubimy aromatyczną, lekko pikantną z garścią ziół, zieleniny i przypraw.
Sekretnym składnikiem jest tu sól morska wędzona, która dała niesamowity aromat potrawie.
moja wersja tej klasyki :)
500 g fasoli
kawałek boczku wędzonego ok. 100 g
kawałek chudej kiełbasy
łyżka majeranku suszonego
szczypta kminku
1 łyżka soli wędzonej
pół łyżeczki mielonej czubrycy
pieprz świeżo mielony
1/4 łyżeczki harrisy (lub ostrej papryki)
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
3 listki laurowe
3 ziarnka ziela angielskiego
2 łyżki oleju do smażenia
sól zwykła do smaku
4 łyżki koncentratu pomidorowego lub gęstego przecieru
świeży koperek lub natka pietruszki do posypania na talerzu
Fasolę moczymy w wodzie na noc.
Na drugi dzień płuczemy, zalewamy wodą i gotujemy z listkami laurowymi, zielem angielskim, majerankiem i czosnkiem.
Lekko solimy. Gotujemy fasolę aż lekko zmięknie.
Boczek kroimy w kosteczkę i smażymy na patelni aż się zrumieni.
Cebulę siekamy, dodajemy na patelnię do boczku. Podobnie kiełbasę.
Wszystko dorzucamy do gotującej fasoli, w razie potrzeby uzupełniamy wodą.
Gotujemy razem ok. 30 minut, dodając przedtem po kolei resztę przypraw.
Utrzymujemy mały płomień aby potrawa wolną się dusiła.
Na koniec dodajemy przecier i jeszcze chwilę gotujemy do całkowitej miękkości fasoli.
Doprawiamy solą w razie potrzeby.
Na talerzu posypujemy koperkiem lub natką pietruszki.
uwielbiam gotować fasolkę po bretońsku! zawsze nastawiam wielki garnek i część zamrażam na potem:) jak przyjemnie w zimny dzień zjeść michę takiej fasolki!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w pełni ;-)
UsuńWygląda bardzo apatycznie!! Ne znam nikogo kto nie lubiłby fasolki po bretońsku! :)
OdpowiedzUsuńAle micha pysznej fasolki. Zawsze robię więcej, bo szybko znika :)
OdpowiedzUsuńDobra myśl :)
UsuńWłaśnie zjadłam! Pycha:).
OdpowiedzUsuńDawno nie robiłam , a mam ochotę na taka rozgrzewającą fasolkę:)
OdpowiedzUsuńJa lubię ;) Ostatnio jadłam fasolkę u teściowej :D
OdpowiedzUsuńU mnie fasoli musi być więcej zrobione, aby pan mąż mógł sobie przez kilka dni odgrzewać i zajadać.
OdpowiedzUsuńW sumie warto zrobić więcej :)
Usuńdawno nie jadłam:) ale teraz w okresie jesienno- zimowym to idealna pora na gotowanie fasolki:) ale mi narobiłaś apetytu!
OdpowiedzUsuńCieszę się, może zrobisz? ;-)
UsuńUwielbiam fasolę. Fasolka po bretońsku, na słodko - kwaśno. Pieczona. Kocham. Bardzo wdzięczny mateiał, a i ta sól morska to niezły patent :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, akurat mam wedzona sol w domu :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie idealne danie na jesien.
No to musisz dodać do fasolki i sprawdzić jak smakuje :)
Usuńpychota, zjadłabym!
OdpowiedzUsuńNajbardziej rozgrzewające danie świata :) Uwielbiam!
OdpowiedzUsuń